"Wielu rzeczy nie wiemy o życiu; ze śmiercią jest podobnie."
Książka, która mrozi krew z żyłach.
Książka, która zostaje w pamięci czytelnika na długi czas.
Książka, która sprawia, że nie sposób zasnąć w nocy po lekturze.
“Krewny słynnego autora Brama Stokera oraz finalista nagrody jego imienia łączą siły w oryginalnym prequelu jednej z najbardziej znanych powieści wszech czasów. Zainspirowany notatkami i tekstami pozostawionymi przez autora klasycznej powieści, „Dracula. Początek” jest paranormalnym thrillerem, który ujawnia nie tylko prawdziwe pochodzenie Draculi, ale także Brama Stokera – i opowiada o enigmatycznej kobiecie, która ich łączy.
Jest rok 1868, a dwudziestoletni Bram Stoker czeka w opuszczonej wieży, by stawić czoła nieopisanemu złu. Uzbrojony tylko w krucyfiksy, wodę święconą i strzelbę, modli się o przetrwanie najdłuższej w swoim życiu nocy. Desperacko zdecydowany, aby zarejestrować to, czego był świadkiem, Bram spisuje wydarzenia, które go tu doprowadziły...
Jako chorowite dziecko Bram spędza swoje pierwsze dni przykuty do łóżka w domu swoich rodziców w Dublinie. Opiekuje się nim młoda kobieta, Ellen Crone. Kiedy w pobliskim mieście dochodzi do szeregu dziwnych zgonów, Bram i jego siostra Matylda uświadamiają sobie wzorzec w dziwnym zachowaniu opiekunki – tajemnicę, która się pogłębia, mrożąc krew w żyłach, dopóki Ellen nie znika nagle z ich życia. Wiele lat później Matylda wraca ze studiów w Paryżu, aby przekazać Bramowi wiadomość, że widziała Ellen – i że koszmar, który według nich dawno się skończył, dopiero się zaczyna.”
Książka Dracul wpadła w moje ręce kilka miesięcy temu zupełnie przypadkowo i już na samym początku muszę przyznać, że każda książka z przypadku staje się moim ulubieńcem. I bynajmniej nie chodzi tu o zasadę, a o to, że najwyraźniej przyciągam do siebie dobrą lekturę (nie licząc książkowego masochizmu przy czytaniu książek o tematyce arabskiej).
Przyznam, że nigdy nie przeczytałam klasycznego Draculi. Nie widziałam również filmu – nie licząc parodii z 1995 roku – Dracula: wampiry bez zębów. I po przeczytaniu tej książki wiem, że wyszło mi to na dobre.
Dracul to połączenie tego, co uwielbiam. Groteska, czasy wiktoriańskie, gotyk, tajemnica i co również ważne - niewyidealizowany obraz wampirów jako istot mitycznych, które poprzez takie publikacje jak Zmierzch czy Pamiętniki wampirów, zostały zupełnie zmienione. Pierwotnie te mityczne istoty były przedstawiane jako potwory, nieumarli, gnijące czy rozkładające się zwłoki, które potrafią przemienić się w robactwo czy inne obrzydliwe kreatury. Dracul nie idealizuje, nie romantyzuje i nie przekłamuje. Za to wciąga, straszy i sprawia, że nocą idziemy do łazienki tylko z zapalonym światłem na korytarzu.
Jak dla mnie, Dracul to książka roku 2020 i nikt nie jest w stanie zmienić mojego zdania.