niedziela, 16 maja 2021

Czy warto przeczytać Turecką rozkosz?

 "– Największe światowe marki dla nas projektują! Prada, Yves Saint Laurent, Versace… – wymieniała nazwy koncernów odzieżowych, które choć na co dzień się tym nie chwalą, mają w swoich kolekcjach ekskluzywne stroje zaprojektowane specjalnie dla muzułmanek. Piekielnie drogie ciuchy, na które mogą sobie pozwolić żony szejków i naftowych potentatów z Arabii Saudyjskiej oraz niektóre dobrze sytuowane kobiety z innych krajów. Na przykład Magda."


“Historia Polki, której serce wpadło w pułapkę miłości. 
Ta historia wydarzyła się naprawdę. Ten wyjazd zmienił jej życie. Ta książka ma być przesłaniem. 
Kiedy Magda, najlepsza przyjaciółka Basi, wyjeżdża na wakacje do Turcji, żadna z nich nie przypuszcza, jak bardzo zmieni to losy ich obu… 
Już w drugim tygodniu urlopu Magda wyznaje Basi, że jej serce skradł przystojny Murat. I za nic ma przestrogi o mężczyznach z tamtych stron, którzy bez skrupułów wykorzystują kobiety takie jak ona. Zakochana po uszy, planuje wziąć ślub i zacząć nowe życie w Turcji. Barbara nie podziela jej entuzjazmu, ale po jakimś czasie, gdy jej sytuacja zawodowa w Polsce się komplikuje, sama pakuje walizki i wsiada w samolot lecący do Stambułu. 
Ten jeden lot odmieni całe jej życie. 
Czy Polka oprze się podrywom atrakcyjnych i bogatych Turków? Którego wybierze? Do czego zdolny jest mężczyzna, by zdobyć swą wybrankę? Czy życie tych kobiet, które uległy czarowi mężczyzn Wschodu, zawsze przypomina bajkę? 
Tę historię autorka zaczęła opisywać na jednym z forów internetowych, gdzie doradzała Polkom wracającym z wakacji pod palmami ze złamanym sercem. To one prosiły, by z tych zapisków i porad stworzyła książkę. Tak powstała Turecka rozkosz”

 
          W chwili, gdy zobaczyłam na bookstagramie, że ruszyła promocja tej książki trochę się zdenerwowałam. „Kolejna książka o złych Arabach i naiwnych Polkach” przeszło mi przez myśl. Spojrzałam na biogram autorki i zobaczyłam niemalże kopię biogramu Laili Shukri (możecie to szybko sprawdzić chociażby na lubimyczytać). Myślę „Mój Boże, kolejny twór, który przekłamie kulturę, religie i nawciska czytelnikowi bzdur”. Książkę zamówiłam niemal od razu, w dzień premiery i po niewielkiej przygodzie z księgarnią, książka od razu poszła w obroty. 
 
Turecka rozkosz wzbudziła we mnie wiele emocji... 
Złość 
Niemoc 
Śmiech 
Zażenowanie 
Rozgoryczenie 
Czasami nie wierzyłam w to, co czytam. 
Czasem miałam wrażenie, że wyjdę z siebie i stanę obok. 

          W zasadzie nie mam pojęcia od czego mam zacząć moją ocenę tejże książki. Zacznę więc może od tego, że wśród wszystkich innych książek w tematyce arabskiej i pokrewnej, to Turecka rozkosz ma najładniejszą okładkę - choć szczerze powiedziawszy grafika kojarzy mi się bardziej z klimatami Maroka niżeli Turcji.  
Przejdźmy teraz do opisu z tyłu okładki. Chodzi mi głównie o słowa, że historia z książki wydarzyła się naprawdę - po czym na samym dole książki pisze, iż została poproszona przez kobiety na forach, “by z tych zapisków i porad stworzyła książkę. Tak powstała Turecka rozkosz”. Nie wiem jaki był zamysł, ale książka nie jest raczej miejscem, gdzie znajdziemy jakiekolwiek porady – poza tym, jak powiedziała moja przyjaciółka - na miejscu autorki nikomu by nie doradzała, bo nie chce być odpowiedzialna za cudze wybory i ewentualne niepowodzenia. 

          Następna rzecz, która nie przypadła mi do gustu - choć po riserczu dotyczącym Turcji jak i samych jej mieszkańców - to mowa dotycząca religii, o której niestety autorka mało wie (przynajmniej tak wnioskuje po przeczytaniu książki). Widać jednak, że osoba, która książkę czytała próbowała zrobić jakiś wstępny risercz – niestety, nie za dobry, w większości (to prawdopodobne) odbierany poprzez pryzmat wyznawców w Turcji a nie czytając teorię. Tutaj nie podobała mi się również postać Magdy, która była przyjaciółką Basi - głównej bohaterki. Poprzez postać tą poczułam, że została stworzona/wklejona do powieści na siłę - po to, aby pokazać, że związki mieszane mają jeszcze drugą stronę medalu – dlaczego więc mi się nie podoba? A to dlatego, że w postaci Magdy mamy wykreowaną stereotypową kobietę, która przechodzi na islam dla męża (choć zarzeka się tak nie jest, a jej zachowanie przeczy jej słowom). Krzywdzi to obraz innych kobiet, które przyjęły religię partnera przed jego poznaniem, bądź po, wyłącznie dla siebie – przez to wszystkie postrzegane są właśnie przez taki pryzmat, że są w stanie dla męża/partnera zrobić wszystko, a po ewentualnym rozstaniu wrócić do swoich dawnych zwyczajów. W przypadku postaci Magdy spotykamy się z tym, że postać ta po przejściu na islam stosuje się jedynie do nakazu noszenia hijabu – nie mając przy tym nic przeciwko, aby pić alkohol “bo przecież Allah nie pogniewa się za kieliszek wina do obiadu”. Postać Magdy próbuje również przemycić do fabuły ciekawostki o islamie – niestety, głównie nieudolnie właśnie przez to, że przedstawia ona religię poprzez pryzmat kultury, a wiele informacji, które przedstawia jest po prostu błędne. Niektóre z nich jednak zgadzają się z prawdą - na przykład to czym jest mięso halal. Magda również powiela stereotyp, że wszystkie muzułmanki ubieraja się u drogich projektantów.

          Przejdźmy dalej... 

          Główna postać - Basia, to próba wykreowania postaci innej niż wszystkie w książkach o tejże tematyce. Oczywiście wyszło jak wyszło. Niemal każda kobieta z książek o “Arabach” (tak, wiem, Turcy to nie Arabowie, ale tutaj mówię ogólnie) pracuje w wielkiej korporacji (najlepiej w wielkim mieście) traci prace, życie wali się jej na głowę i trafia na przystojnego, orientalnego mężczyznę, który - mimo uprzedzenia przed kolejnym nieszczęśliwym związkiem - zdobywa jej serce. Brzmi znajomo? Podobne postacie występują chociażby w Jestem żoną szejka, Jestem żoną terrorysty czy Byłam kochanką arabskich szejków autorstwa Laili Shukri. Na początku Basia udaje, że nie interesują ją mężczyźni, ale bardzo szybko wpada w ramiona pierw jednego, a później drugiego Turka, który rozkochuje ją do granic możliwości. Tutaj zajechało mi trochę fabułą Zmierzchu. Z czasem Basia coraz bardziej głupieje (uwaga spoiler) wybacza partnerowi nawet to, że ją uderzył - nie wspominając tutaj o potencjalnej zdradzie. Nie ważne, że wcześniej została zdradzona przez dwóch narzeczonych, których miała wcześniej w Polsce.  

     Turcy w książce przedstawiani są jako w większości bogaci ludzie, mieszkający w ogromnych willach i szastającymi pieniędzmi na prawo i lewo. Chwilami podczas czytania czułam się tak, jakbym czytała o szejkach z Dubaju czy jakiegoś innego Emiratu. Bardzo często padają nawiązania do tureckich seriali, które w Polsce na przestrzeni ostatnich lat zrobiły furorę. Nawet matka głównej bohaterki jest fanką tych seriali. Widziałam niektóre z owych seriali i odnoszę wrażenie, że autorka mogła bardzo inspirować się historiami z tureckich tasiemców.  

          Jedną z gorszych rzeczy w książce były zupełnie niepotrzebne sceny erotyczne. Oczywiście nie były one tak złe, jak te, które opisuje chociażby w swoich publikacjach Laila Shukri (nie omieszkując dokładnego opisu orgii z dziećmi - ale może o ped*ilskich pociągach Shukri napiszę, kiedy indziej, w innym poście, bo myślę, że jest to temat dość ciekawy do poruszenia). Moim zdaniem można było zaznaczyć, co wydarzyło się pomiędzy postaciami, ale nie trzeba było od razu opisywać co dokładnie, w jaki sposób. Mogę to zrzucić na to, że ja po prostu nie lubię tego typu scen w książkach.  

          Sam biogram autorski wzbudza we mnie pewne wątpliwości. Na polskim rynku literackim w ostatnich latach ukazuje się coraz więcej publikacji, coraz więcej autorów, którzy twierdzą, że ich książki są prawdziwymi historiami. Mamy tutaj chociażby Lailę Shukri czy Marcina Margielewskiego. Już sam fakt, że biograf Miry Hafif jest niezwykle podobny do tego Laili Shukri wzbudza wątpliwości:  

Mira Hafif: “Ukrywająca się pod pseudonimem Polka, która dzieli życie między Turcję, gdzie mieszka, a Polskę, która jest jej domem. W 2019 roku, w dramatycznych dla siebie okolicznościach, postanowiła opisać swoją turecką historię na jednym z forów internetowych. Gdy tylko może udziela w internecie porad kobietom, które zastanawiają się nad porzuceniem wszystkiego dla wakacyjnej miłości. "Turecka rozkosz" to debiut powieściowy Hafif.” - lubimyczytać 

Laila Shukri: “Ukrywająca się pod pseudonimem pisarka jest znawczynią Wschodu, Polką mieszkającą w krajach arabskich i mającą za męża muzułmanina. Obecnie mieszka w Emiratach Arabskich, bywała także w innych krajach azjatyckich. „Perska miłość” to jej debiut powieściowy. Napisała także inne powieści o losie kobiet w krajach muzułmańskich, wszystkie oparte na opowieściach ludzi, których spotkała lub własnych obserwacjach.” 

          Główną różnicą jest kraj, w którym odbywa się akcja książek obu pań. O “prawdziwości” i “rzetelności” Miry Hafif każdy już powinien zadecydować sam.  

          Dla odmiany powiedzmy o jakiś pozytywach Tureckiej rozkoszy – poza okładką oczywiście. Język, którym napisana została powieść jest lekki, tekst czyta się dość szybko. Nie znajdziemy tutaj prostych dialogów, które spłaszczają się do “dzień dobry” “co u ciebie?” “dobrze? To dobrze”. Oczywiście nie są to również wyżyny pisarstwa, nie jest to książka wybitna, ale nie jest też jakaś tragiczna. Mimo wszystko – nie licząc bzdur o religii i tym, co napisałam wcześniej - książkę czytało się całkiem przyjemnie. Jednak nadal nie było aż tak przyjemnie.  

          Autorka bardzo ładnie opisała miejsca w Turcji, przez co można pomyśleć, że niezależnie od prawdziwości historii, to autorka odwiedziła ten kraj choć raz – ewentualnie chodziła po Google street, jak ja po Wenecji przez co później okazało się, że znam miasto niemal na wylot, haha. Autorska skupiła się również na przybliżeniu kultury tureckiej – niestety wplatając w nią tłumaczenie religii, co nie wyszło, ale to już ustaliliśmy wcześniej. Więc jeśli chodzi o kulturę, codzienne życie Turków - może być, całkiem dobrze opisane, choć wiem, że można by napisać więcej. I pewnie będzie tego więcej, bo książka zakończyła się tak, jakby miała pojawić się kolejna część.  

          Nie mam pojęcia czy polecać tę książkę, czy nie. Musicie sami zastanowić się, czy chcecie czytać Turecką rozkosz. Ja na pewno sięgnę po kolejne części - ale tym się nie sugerujcie, jak po prostu lubię książkowy masochizm.  

          Więcej odnośnie książek o ten tematyce znajdziecie na moim instagramie @anisa_agata w zakładce “Arabska plaga”. Tam mówię o szkodliwości książek w tej tematyce i ich promocji.